BEZPIECZEŃSTWO NIE MA CENY
Na początku lutego tego roku zapadł wyrok skazujący dla członka zarządu narciarsko-hotelarskiej spółki “Bania” z Białki Tatrzańskiej. Sprawa dotyczyła tragedii, która wydarzyła się w marcu 2018 roku – witacz, który przewrócił się pod wpływem silnego wiatru, przygniótł babcię oraz wnuczka. Oboje zginęli. Na producentów witaczy i samorządy padł blady strach. Jak i z kim realizować reklamę, by była w pełni bezpieczna dla otoczenia?
Często poruszamy temat jakości, estetyki i trendów reklamowych. W XXI wieku moda wkradła się w każdą dziedzinę życia. Kupujemy modne sukienki, garnitury, smartfony, kafelki, krany, sprzęt grający, drzwi, wycieczki wakacyjne, itp. W świecie reklamy również panuje moda – na konkretne technologie, design, kolory – i ta moda jest zmienna. Nie zmienia się natomiast jedno – bezpieczeństwo. Musimy mieć pewność, że reklama, którą zamawiamy jest w pełni bezpieczna do otoczenia, a tragiczna śmierć z Białki Tatrzańskiej się nie powtórzy.
Każda kilkumetrowa konstrukcja reklamowa, zarówno reklama wolnostojąca – pylon,, witacz, billboard, megaboard, litery 3D, czy słup reklamowy, jak i ta montowana na wysokości jest budowlą, która wymaga trzymania się konkretnych zasad bezpieczeństwa. Przede wszystkim kilkumetrowe reklamy powinny mieć odpowiedni fundament w gruncie – aby to zrealizować, trzeba uzyskać specjalne pozwolenia budowalne. Reklamy montowane na dachu, czy elewacji nie wymagają zezwoleń, ale nie oznacza to, że mogą być wykonane i montowane niestarannie, zagrażając tym samym otoczeniu. Reklamę najczęściej montuje się przy ładnej pogodzie. Wówczas nikt nie myśli o czarnych chmurach, silnych wiatrach, czy amplitudach temperaturowych -30o do +50o. Jeśli reklama jest niezabezpieczona na takie warunki, jest to duży krok w stronę tragedii.
Projektowanie reklam powinno zaczynać się od inżyniera, który projektuje ją w taki sposób, by w przypadku ekstremalnych warunków atmosferycznych nie przewróciła się na przechodnia, czy przejeżdżający samochód. Inżynier każdorazowo wykonuje więc przeliczenia konstrukcji, aby spełniania normy budowlane. Konstruktor bierze pod uwagę lokalizację, strefę wiatrową. Odpowiednio dobiera materiały, grubość blachy, parametry profili i kształtowników, grubość ścianek, sposób połączenia elementów zapewniający sztywność. W przypadku reklam wolnostojących, konstruktor analizuje warunki gruntowe zwłaszcza przy wysokich realizacjach, projektuje fundament, zbrojenie, sposób kotwienia. Czasem fundament jest aż kilkanaście razy cięższy niż sama konstrukcja. I to są prawidłowe proporcje, ponieważ fundament sprawia, że reklama jest stabilna i nie przewróci się. Jeśli chodzi o reklamy zlokalizowane na wysokości, inżynier analizuje konstrukcję budynku, materiały, z których jest wykonana elewacja, czy dach i dobiera odpowiedni sposób mocowania. Niejednokrotnie konstrukcja budynku wymaga wzmocnienia, wymagane są dodatkowe podkonstrukcje, tak by reklama była odporna na podmuchy wiatru. Warto tu wspomnieć, że od kilku lat obowiązuje nowa norma określająca obciążenie budynków i budowli podmuchami wiatru. W normie uwzględniono wzrost prędkości wiatru i anomalii pogodowych w ostatnich latach.
Coraz częściej szukamy bezpieczeństwa i jakości. Firmy produkujące reklamy zewnętrzne od kilku lat wymieniają stare już konstrukcje, bo te „kiwają się” na wietrze. Oznacza to, że nie tylko fundament został przygotowany nieprawidłowo, ale i konstrukcja jest za słaba, by utrzymać w pionie i w pełnym bezpieczeństwie kilkumetrową reklamę. W mentalności pracowników samorządów oraz firm, które decydują się na oznakowanie powoli zachodzi zmiana – to bezpieczeństwo, a nie cena, jest na pierwszym miejscu.
Na bezpieczeństwie nie warto oszczędzać. Ale jeśli porównujemy dwa podobne produktu, skąd różnica w cenie? Dużo mniejsza cena może oznaczać, że konstrukcje i elementy reklamowe są odchudzone pod względem materiałowym, co przekłada się na bezpieczeństwo, jakość i żywotność.
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że miernikiem oferty stała się cena, zatem kategoria twarda, namacalna, ekonomiczna. Na drugi plan schodzi bezpieczeństwo i jakość. Choć mamy świadomość, że niższy wydatek wiąże się z podwyższonym ryzykiem to zbyt często dajemy się zmanipulować magicznemu wpływowi ceny. A stąd tylko kilka kroków do tragedii.